wtorek, 16 lutego 2010

Nowy regulamin wystaw psów rasowych



Autor: Katarzyna Mirowska, 2010-02-02


W dniu 01 stycznia 2010 roku wszedł w życie nowy Regulamin Wystaw Psów Rasowych.

Pierwszą, rzucającą się w oczy zmianą, jest wprowadzenie klasy baby. Regulamin podaje zakres wieku „do 6 miesięcy”, nie ma więc informacji, jaki najmłodszy piesek może brać udział w wystawie. Przyjmuje się jednak, że jest to baby po ówczesnym szczepieniu przeciwko wściekliźnie, które powinno być wykonane nie wcześniej, niż w wieku 3 miesięcy.

Drugą zmianą jest nazewnictwo dawnego tytułu „Najlepsza Dorosła Suka w Rasie” oraz „Najlepszy Dorosły Pies w Rasie”. Od 01 stycznia 2010 roku tytuł ten nazywać się będzie „Zwycięzca”, zarówno pies, jak i suka, otrzyma taki tytuł w wyniku porównaniu psów/suk z klasy pośredniej, otwartej, ewentualnie użytkowej, championów.

Kolejną zmianę widzimy w punkcie 6. pkt. B, rozdz. V. Do Konkurencji fakultatywnych, mianowicie Najlepsza Grupa Hodowlana obecnie można zgłosić minimum 3, a maksimum 5 psów/suk jednej rasy, o takim samym przydomku hodowlanym. Dane psy nie muszą stanowić własności hodowcy.

Następnie wyszczególnić można brak zakazu na wystawianie suk w cieczkach. Jednak tą kwestię pozostawiam Państwu i czekam na komentarze :-).

Wprowadzony został także następujący zakaz: „Zabronione jest traktowanie szaty, skóry i nosa jakimikolwiek środkami, które zmieniają ich strukturę lub kolor. Zabronione jest także przygotowywanie psów na terenie wystawy z zastosowaniem jakichkolwiek środków. Dopuszczalne jest stosowanie grzebienia i szczotki. Nie wolno także pozostawiać psa przywiązanego na stoliku trymerskim dłużej niż wymaga jego przygotowanie.”

Kolejna zmiana jest dość przychylna dla osób wystawiających psy ras nieuznanych przez FCI. Od tego roku psy należące do tych ras mają szansę otrzymać tytuł CWC. Nie mogą jednak otrzymać wniosku CACIB (na Międzynarodowego Championa Piękności), nie mogą także brać udziałów w konkurencji Najlepszy w Grupie, ani nie mogą mieć przyznanego żadnego tytułu FCI.

Członkowie honorowi ZKwP od nowego roku mają prawo zgłaszania swoich psów (ale tylko tych, które są wyłącznie ich własnością) bezpłatnie.

Zachęcam do przyjrzenia się nowemu regulaminowi wystaw psów rasowych, niestety Związek Kynologiczny nie zamieścił poprzedniej jego wersji, dlatego jest dość trudno odnaleźć nowe informacje.

Podaję link, gdzie można przejrzeć aktualny regulamin: http://www.zkwp.pl/zg/regulaminy/Regulamin_wystaw_psow_rasowych_ZKwP.pdf

Roślina i zwierzę w jednym


utor: Justyna Janelt, 2010-02-08

Foto: http://eioba.pl

Dotąd wydawało się, że granica między światem zwierząt i światem roślin jest wyraźna i nieprzekraczalna. Dystans pomiędzy tymi dwoma domenami zmniejszały tylko sojusze gatunków. Tak powstały porosty i koralowce. Nie ma to jednak nic wspólnego z likwidowaniem magicznej bariery, którą pokonały ślimaki z gatunku 
Elysia chlorotica.

Zwierzę to zamieszkuje zachodnie wybrzeża Atlantyku, a także morskie odmęty rozciągające się od Nowej Szkocji do Florydy. Rzadko przekracza długość 2-3 centymetrów, lecz mimo swoich nikczemnych rozmiarów zdołał dokonać rewolucji w świecie zoologii.

Dotąd badacze myśleli, że ten zielony ślimak po prostu żyje w bliskiej komitywie z fotosyntetyzującym glonem, korzystając tym samym z dobrodziejstw przez niego dostarczanych. Musieli zmienić zdanie po tym, jak Mary Rumpho odkryła w ciele ślimaka chloroplasty. To właśnie te organelle pozwalają roślinie na przechwytywanie energii słonecznej i przekształcanie jej w cukry, czyli innymi słowy pokarm. 
Elysia chlorotica nie tylko w jakiś niebywały sposób umie przejąć chloroplasty, ale potrafi je składować wzdłuż układu pokarmowego.

Foto: http://eioba.pl

Naukowcy ustalili, że ślimak kradnie chloroplasty od swojej ulubionej algi - 
Vaucheria litorea - którą żywi się przez pierwsze 2 miesiące swojego życia. Po tym krótkim czasieElysia chlorotica potrzebuje jedynie wody i promieni słonecznych, by utrzymać się przy życiu(trwającym zwykle około roku). Teoretycznie to niemożliwe: do przeprowadzenia fotosyntezy potrzeba białek produkowanych przez około 2000 - 3000 genów, z których jedynie 10% znajduje się w chloroplastach. W dodatku fotosyntetyzujące organelle powinny się rozpaść na długo przed końcem życia ślimaka. 






















Badanie sekwencji DNA mięczaka udowodniło przypuszczenia biologów że jego łupem padają nie tylko chloroplasty, ale także inne geny odpowiadające za fotosyntezę. Ślimaki bez skrępowania łamią zasady i po prostu wbudowują brakujące geny we własne DNA. Genetycy dotąd nie przypuszczali, że samorzutna modyfikacja genów na taką skalę jest w ogóle możliwa.

Badacze zaproponowali hipotezy, które mogą okazać się pomocne przy rozwiązywaniu tej zagadki:

Pierwsza z nich zakłada, że geny przemieszczają się do DNA ślimaka podczas trawienia przez niego glonu, pokonując tę samą drogę, co chloroplasty. Brzmi to prosto i logicznie, lecz dalszych badań wymaga próba znalezienia przyczyn tak osobliwego przekazu genów i sposobu, w jaki może się dokonywać.

Według drugiej sprawcą całego zamieszania jest niezidentyfikowany wirus. U wszystkich ślimaków regularnie znajdowane są wirusy, które mogą być retrowirusami zdolnymi do transportu genów pomiędzy gatunkami.

Trzecia tłumaczy wszystko teorią skaczących genów. Co prawda w taki sposób możliwe jest pokonanie bariery gatunkowej, lecz dotąd nie ma żadnego przykładu podobnego procesu w przyrodzie zachodzącego na podobną skalę.

Zielony ślimak 
Elysia chlorotica jest jednocześnie rośliną i zwierzęciem. Uczeni jak dotąd zdołali skonstruować jedynie hipotezy wyjaśniające nieprawdopodobne zdolności tego mięczaka - przed nimi zatem jeszcze długa praca badawcza. Być może dzięki niej zdołają nieco lepiej poznać zagadki genetyki? 

Cierpienie kurczaków w KFC


Autor: Justyna Janelt, 2010-02-15

Foto: http://www.kentuckyfriedcruelty.com

Co się dzieje, gdy zwierzę zetknie się z potężnym molochem, produkującym żywność na masową skalę? Rezultaty wciągnięcia kurczaków w trybiki maszyny służącej generowaniu jak największego zysku poznali badacze, którzy zachowując anonimowość dotarli do amerykańskich ferm drobiu. Ich relacje brzmią, jakby powrócili prosto z piekła.

Kurczaki hoduje się tak, by były w stanie tyć w niewyobrażalnie szybkim tempie do nienaturalnych rozmiarów. By spotęgować ten efekt, zwierzęta w ciągu całego ich życia faszeruje się specjalnymi odżywkami i paszami modyfikowanymi genetycznie. Stają się wreszcie tak przerośnięte, że niemal nie potrafią się poruszać. Ich nogi nie są przystosowane do takich przeciążeń i częstokroć łamią się bądź deformują pod ciężarem nienaturalnie otyłego ciała. Umierają też przedwcześnie z powodu chorób płuc i układu krążenia.

Żyją w klatkach tak małych, że wszelki ruch w nich jest maksymalnie ograniczony - a ściółki nie wymienia się... nigdy. Każdy kurczak żyje na stale powiększającej się górze własnych odchodów, którą pracownicy wyrzucą dopiero wtedy, gdy pojedzie na rzeź zwalniając swoje mieszkanie dla nowego pokolenia. Tak niewyobrażalnie brudne klatki powodują, że ciężkie choroby skórne i oparzenia u zwierząt są powszechnie występującym zjawiskiem.

Gdy nadchodzi czas przewozu zwierząt z fermy do rzeźni, pracownicy przy załadunku nie bawią się w subtelności. Wrzucają po prostu kurczaki do klatek, a łapiąc przy tym za nogi i skrzydła powodują u nich liczne złamania i obrażenia wewnętrzne. Podczas jednego transportu przewozi się od 6 do 9 tysięcy zwierząt, w żaden sposób niechronionych przed warunkami atmosferycznymi i skutkami takiego stłoczenia. Kurczaki niejednokrotnie giną w drodze do rzeźni z powodu przegrzania lub zamarznięcia, a także ataków serca. 





Te, które dotrą do celu podróży, mają przed sobą jeszcze jedną bolesną stację. Rażone są prądem, który powoduje, że nie są zdolne do ruchu - ale zupełnie nie pomaga w wyeliminowaniu czekającego ich bólu. Czasem zdarza się, że kurczak nie zostanie nawet unieruchomiony - i wtedy udaje mu się uniknąć śmierci w maszynie przeznaczonej do uboju. Wtedy trafia do wrzącej wody, świadomy wszystkiego, co się z nim dzieje. Szacuje się, że każdego roku żywcem topi się w ukropie nawet 3 miliony kurczaków.

Nikt nie wymaga, by wszyscy klienci KFC stali się wegetarianami - jednak PETA zażarcie walczy z koncernem, by zmienił sposób postępowania z kurczakami. Ograniczenie ich cierpienia jest możliwe, jednak będzie wymagać nakładów finansowych i włożonego wysiłku pracowników. Może właśnie z tego powodu KFC konsekwentnie odrzuca jakiekolwiek plany zmiany konstruowane przez PETA. Co prawda działanie Kentucky Fried Chicken w świetle amerykańskiego prawa nie jest nielegalne, lecz trudno zgodzić się na kontynuowanie tak przerażająco bestialskiego procederu.

Wobec upartej postawy KFC, działaczom PETA pozostały jedynie namowy do bojkotowania tej sieci. W staraniach mających na celu uświadomienie Amerykanów, co popierają kupując posiłki w restauracjach KFC, pomogły znane osoby. Do buntu przeciwko przerażającym praktykom koncernu namawiają między innymi Pamela Anderson, wokalistka Pink, zespoły Good Charlotte, Fall Out Boy i Black Eyed Peas, a nawet przywódca duchowy Dalaj Lama.

Czy w polskich fermach postępuje się z kurczakami tak samo, jak na amerykańskich? Nikt jeszcze nie przeprowadził dochodzenia, które mogłoby to udowodnić. Wiadomo jedynie, że zarówno Drobimex Heintz, jak i Zakład Uboju Kurczaka Konspol Bis wielokrotnie dostawały wyróżnienia i nagrody za swoje produkty. Rzecznicy prasowi stanowczo odżegnują się od działań amerykańskich ferm. "Choć oba zakłady znajdują się pod stałą kontrolą niezależnych władz weterynaryjnych, firma AmRest, właściciel marki KFC, przeprowadza też własne kontrole. Sprawdzamy czy zakłady spełniają wymogi określane przez nas jako Zasady Dobrostanu KFC. Zasady te dotyczą m.in. humanitarnego traktowania kurcząt. Obie firmy zobowiązane są zapewnić zwierzętom odpowiednie warunki życia oraz zadbać o to by nie były one narażone na zbędny stres i ból" - mówi Wojciech Kozłowski, Quality Manager firmy AmRest. 





Czy zatem polski konsument powinien zrezygnować z jedzenia w KFC? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi: polskim producentom jak dotąd nie udowodniono żadnych poważnych uchybień, powodujących niepotrzebne cierpienie kurczaków. Firmy cieszą się zaufaniem w branży, co udowodniają chociażby liczne wyróżnienia. Jednak polityka koncernu KFC w Stanach Zjednoczonych jest niedopuszczalna - nie tylko każdego roku są sprawcami gehenny milionów kurczaków, lecz także zdają się zupełnie ignorować protesty PETY i współpracujących z nią ludzi. Nasze sumienia muszą osądzić, czy chcemy przyczyniać się do takich działań. 

Test drewnianych żwirków zbrylających


Autor: Redakcja Animalia.pl, 2008-06-30
Nasz aktualny test będzie z pewnością doskonałą lekturą dla wszystkich opiekunów kotów, którzy stosują drewniane żwirki zbrylające. Nasze dociekliwe grono ekspertów postarało się zbadać, który ze żwirków jest najbardziej wydajny, który w najmniejszym stopniu roznosi się z kuwety, który będzie nam łatwo usuwać i wreszcie - który ze żwirków będzie najłagodniej obchodził się... z naszym portfelem.
Informacja:  Klikaj w zdjęcia, aby otworzyć powiększenia . Wszystkie zdjęcia powstały specjalnie do tego testu!

Opakowania

Doceniamy żwirki JRS za wykorzystanie papieru, jak również - żwirek Cat' Best Gold - za doskonałą szatę graficzną (ex equo po 3 punkty). Kruszon otrzymuje 2 punkty, Porta Pine - 1 (tylko i wyłącznie za wytrzymałość opakowania.)

Certech Pinio Kruszon

opakowanie to solidna torba foliowa, z uchwytem (wycięte otwory na palce). Torba wytrzymała - niewielkie szanse, na jej przypadkowe uszkodzenie.
Rozbudowany opis żwirku wraz z instrukcją jego stosowania w języku polskim.
Szata graficzna prosta, czytelna, mamy jednak wrażenie, że grafik mógłby się trochę bardziej postarać ;)

2

pkt

JRS Cat's Best Eco Plus

opakowanie to dwuwarstwowa torba papierowa z uchwytem. Plus za ekologię - takie opakowanie szybciej ulegnie rozkładowi, niż worek z tworzywa. Trzeba jednak zauważyć, że papierowe opakowanie jest dość podatne na uszkodzenia. Najczęstsze z nich to odpadające uchwyty torby, łatwo również przypadkowo rozerwać papier i rozsypać żwirek. Papierowe opakowanie jest również niezbyt odporne na wilgoć - co w przypadku zbrylającej się pod wpływem płynów zawartości wymusza konieczność transportowania oraz przechowywania żwirku w suchym środowisku.
Instrukcja oraz opis po polsku obecne na opakowaniu.

3

pkt

JRS Cat's Best Nature Gold

opakowanie z dwuwarstwowego papieru. Zalety i wady jak w przypadku żwirku Eco Plus: torba papierowa przyjazna dla środowiska, jednak o średnim poziomie wytrzymałości i niedużej odporności na wilgoć. Bardzo często zdarza się, że opakowanie "otwiera się" samodzielnie - górna część worka nie jest przeszywana nicią (jak w przypadku żwirku Eco Plus), tylko klejona.
Instrukcja oraz opis po polsku obecne na opakowaniu.

3

pkt

Porta Pine

styl surowo-dyskontowy ;) Może wywoływać nostalgiczne skojarzenia we wszystkich tych, którzy pamiętają opakowania zastępcze. Prosta torba z grubej folii i czarno-biała naklejka. Wycięte otwory, umożliwiające wygodne przenoszenie żwirku. Zaryzykujemy twierdzenie, że nikt nie skusiłby się na zakup żwirku pod wpływem opakowania.
Informacje o żwirku po polsku znajdują się na opakowaniu.

1

pkt

Objętość i waga

Wszystkie żwirki mają taką samą objętość, zatem powinny wystarczyć na wypełnienie tej samej ilości kuwet. Warto jednak zauważyć, że waga worków bardzo się różni - w przypadku najcięższego i najlżejszego żwirku jest to ponad 1 kilogram! Jako zaletę uznajemy jak najmniejszą wagę - w końcu nikt nie lubi dźwigać zakupów...

Certech Pinio Kruszon

Objętość: 10l
Waga: 5,05kg

2

pkt

JRS Cat's Best Eco Plus

Objętość: 10l
Waga: 5,05kg

2

pkt

JRS Cat's Best Nature Gold

Objętość: 10l
Waga: 5,54kg

1

pkt

Porta Pine

Objętość: 10l
Waga: 4,45kg

3

pkt

Skład i wygląd żwirku

Kategoria niepunktowana - konkretne cechy żwirku wynikające z jego parametrów zostaną ocenione w kolejnych etapach.

Certech Pinio Kruszon

Żwirek wykonany z drewna iglastego. Ziarna przypominające kształetem kamienny żwir, nieregularne. Stosunkowo duże w porównaniu do pozostałych testowanych żwirków. Jasny kolor. Zapach delikatny, przypominający wióry. Brak pylenia lub pylenie niezauważalne.
Można usuwać bryłki do toalety.

JRS Cat's Best Eco Plus

Żwirek "z czystych włókien roślinnych", jak informuje nas opakowanie. Kształt identyczny jak w żwirku Kruszon, jednak drobniejsza struktura ziaren żwiru.
Jasny kolor. Zapach drewna.
Brak pylenia lub pylenie niezauważalne.
Można usuwać bryłki do toalety.

JRS Cat's Best Nature Gold

Kształt żwirku przypominający granulat: podłużne, okrągłe, gładkie wałeczki.
Kolor jasny. Zapach drewna.
Brak pylenia lub pylenie niezauważalne.
Można usuwać bryłki do toalety.

Porta Pine

Żwirek produkowany z drewna pinii. Bardzo drobny, miałki w dotyku. Przypominający bardziej trociny drewniane, niż klasyczny ziarnisty koci żwirek.
Kolor ciemny. Bardzo wyraźny zapach drewna.
Nieduże pylenie w momencie wsypywania do kuwety - nie pojawia się już jednak przy kopaniu w kuwecie.
Można usuwać bryłki do toalety.

Zbrylanie

Test wykonano wlewając do wiaderek wypełnionych w identycznym stopniu żwirkiem 50 ml wody. Bryłki wyjęto po ich całkowitym uformowaniu i wyschnięciu. Bryłki razem
Bryłki razem

Uwzględniając, że żwirek Porta Pine jest o ok. 10% lżejszy od pozostałych testowanych żwirków, mógłby dać 10% lżejszą bryłkę - tymczasem bryłka ważyła nawet 50-60% mniej, niż w przypadku pozostałych żwirków. Ocena wizualna również nie pozostawia wątpliwości.

Certech Pinio Kruszon

Waga bryłki: 100g

2

pkt

JRS Cat's Best Eco Plus

Waga bryłki: 80g

3

pkt

JRS Cat's Best Nature Gold

Waga bryłki: 100g

2

pkt

Porta Pine

Waga bryłki: 40g

4

pkt

Wytrzymałość bryłki żwirku

Poza rozmiarami i wagą bryłek istotnym dla nas kryterium była ich wytrzymałość. Znacznie łatwiej jest usuwać bryłki, które nie rozpadają się przy próbie nabrania ich na łopatkę. W przypadku chętnie kopiących w kuwecie kotów zdarza się również, że zwierzęta te dodatkowo rozbijają nietrwałe bryłki na trudny do wybrania pył.

Wszystkie nasze uprzednio uzyskane bryłki poddaliśmy crush-testowi: zostały upuszczone na ziemię z wysokości 70 cm.
Rozdzielaliśmy je również ręcznie.

Najsolidniejsze są zbrylone żwirki Porta Pine oraz Kruszon. Niewiele ustępuje im Eco Plus - jedynie dlatego, że łatwiej podzielić go ręcznie na mniejsze bryłki. Żwirek Gold dość słabo się wiąże.

Certech Pinio Kruszon

Bryłka zachowuje kształt, odpadły od niej pojedyncze ziarna żwirku. Ręczne rozłamanie scalonej bryłki wymaga użycia siły - żwirek jest bardzo, bardzo mocno zlepiony.

4

pkt

JRS Cat's Best Eco Plus

Jak wyżej, również nieduża ilość odpadających ziaren. Bryłkę łatwo możemy podzielić na kilka mniejszych.

3

pkt

JRS Cat's Best Nature Gold

Żwirek rozpada się na kilka dużych brył. Sporo luźnych ziaren. Bardzo łatwo ręcznie rozdzielić bryłkę na kilka mniejszych, rozpada się prawie sama.

1

pkt

Porta Pine

Bryłka bez uszkodzeń, minimalna ilość rozkruszonego żwirku. Trudno podzielić bryłkę z uwagi na zwartą konsystencję żwirku.

4

pkt

Test roznoszenia żwirku

To kryterium ważne szczególnie dla opiekunów kotów długowłosych. Aby sprawdzić, czy żwirek będzie przyczepiał się do kociego futerka, posłużyliśmy się futrzaną podkladką, która została umieszczona w kuwecie i mocno obciążona. Po wyjęciu jej, sprawdzaliśmy ile żwirku zostało na podkładce.

W pełni potwierdzona przydatność żwirku GOLD dla kotów długowłosych. Również żwirek Porta Pine bardzo pomyślnie przeszedł test.

Certech Pinio Kruszon

Duża ilość osadzonego na futerku żwirku wynika zapewne z nieregularnego kształu ziaren oraz ich sporych wymiarów.

2

pkt

JRS Cat's Best Eco Plus

Również sporo żwirku przyczepiło się do sztucznego futerka na podkładce. Bardzo trudno ją również oczyścić - żwirek mocno pozaczepiał się o włosy.

1

pkt

JRS Cat's Best Nature Gold

Żwirek sprzedawany jest jako przeznaczony dla kotow długowłosych - w 100% zgadzamy się z tą kwestią. Nasza podkładka zgarnęła mało żwirku, wystarczy ja również delikatnie otrzepać, aby wszystkie ziarna żwirku odpadły.

4

pkt

Porta Pine

Mała ilość przyklejonego żwirku, łatwo również oczyścić podkładkę.

4

pkt

Odklejanie od dna

Często problem są bryłki żwirku, które przyklejają się do dna i to na tyle mocno, że czasem nie da się ich łatwo usunąć. W naszym teście zalaliśmy w kuwecie próbki żwirku sporą ilością wody, tak aby rozmiękły aż do dna. Po wyschnięciu próbowaliśmy je oderwać.

Wszystkie żwirki odchodziły od dna bez problemu i tak samo. Nie przyznajemy więc punktów w tej kategorii, bo wszystkie otrzymały maksymalną liczbę. 
Przyklejanie do dna kuwety

Ceny

Ceny na podstawie sklepu Animalia.pl z dnia 30 czerwca 2008r.

Certech Pinio Kruszon

22,99zł za 10l opakowanie

3

pkt

JRS Cat's Best Eco Plus

26,60zł za 10l opakowanie
89,99zł za 40l opakowanie (czyli 10l kosztuje 22,50zł!)

3

pkt

JRS Cat's Best Nature Gold

33,15zł za 10l opakowanie

1

pkt

Porta Pine

30,00zł za 10l opakowanie

2

pkt

Podsumowanie punktacji

Certech Pinio Kruszon

Żwirek o dobrych parametrach i doskonałej cenie. Z uwagi na niski koszt stosowania nie przeszkadza nieco mniejsza ekonomiczność żwirku (duże bryłki) Będzie dobrą propozycją dla opiekuna większej ilości kotów. Wadą żwirku jest niestety jego łatwość roznoszenia na kocim futerku. Kto wie, może producent zaproponuje nam z czasem produkt o nieco mniejszej ziarnistości?

15

pkt

JRS Cat's Best Eco Plus

"Weteran" na rynku zbrylajacych żwirków drewnianych. Dobrze chłonący zapachy, dający solidne bryłki, o akceptowalnej cenie. Roznoszący się z kuwety w bardzo znacznym stopniu - polecamy stosować dla kotów krótkowłosych, "grzecznych" i nie kopiących w kuwecie ;) W przeciwnym wypadku rozsypany tu i ówdzie żwirek trzeba po prostu polubić.

15

pkt

JRS Cat's Best Nature Gold

Złoty środek dla opiekunów kotów długowłosych. Drobny i gładki, nie przyczepia się do kociego futerka, a tym samym nie zawędruje z kotkiem do wszystkich możliwych zakamarków domu. Dobrze chłonący zapachy, stosunkowo ekonomiczny. Dość "delikatny w obsłudze" - bryłki łatwo się rozpadają. Najdroższy z testowanych żwirków.

12

pkt

Porta Pine

Królowa żwirków w zgrzebnej sukience - opakowanie - kto pamięta jeszcze opakowania zastępcze? ;) - zdecydowanie nie sugeruje doskonałej zawartości. Malutkie, doskonale zwarte bryłki - nawet 2.5 raza mniejsze, niż w przypadku innych żwirków! Drobne ziarna żwirku nie przyczepiają się do kociej sierści. Bardzo ładny zapach. Dość wysoka cena, jednak powinna zostać zrekompensowana zdecydowanie mniejszym zużyciem produktu.

18

pkt
Zapraszamy do napisania własnych komentarzy oraz podzielenia się z nami wszelkimi uwagami dotyczącymi testu :)

PS. Dodatkowy test - wyrzucanie bryłek do toalety

Zachęceni sugestią na forum, sprawdziliśmy jeszcze jedną cechę wszystkich żwirków - możliwość spuszczania ich w toalecie. Czytelnik zaciekawił się, czy twarde i zwarte bryłki Porta Pine, będą się trudniej rozpadać w wodzie i zatykać odpływ. Nas też to zaintrygowało, dlatego zrobiliśmy dodatkowe, małe porównanie.
Generalny wniosek jest taki, że wszystkie żwirki, nawet mocno zbrylone, doskonale rozpadają się zanurzone w dużej ilości wody.
Zaraz po wrzuceniu do wody, bryłki miękną i zaczynają się rozklejać. W ciągu minuty, bryłka zamienia się w pływające "błoto" całkowicie miękkie i nie stanowiące oporu.
Dodam, że po teście wszystkie bryłki trafiły do toalety i nie zaobserwowaliśmy żadnych skutków ubocznych ;)
Poniższe zdjęcia zostały zrobione zaraz po wrzuceniu, po około 20sek, oraz po minucie.

Certech Pinio Kruszon

 

JRS Cat's Best Eco Plus

  

JRS Cat's Best Nature Gold

  

Porta Pine