wtorek, 16 lutego 2010

Cierpienie kurczaków w KFC


Autor: Justyna Janelt, 2010-02-15

Foto: http://www.kentuckyfriedcruelty.com

Co się dzieje, gdy zwierzę zetknie się z potężnym molochem, produkującym żywność na masową skalę? Rezultaty wciągnięcia kurczaków w trybiki maszyny służącej generowaniu jak największego zysku poznali badacze, którzy zachowując anonimowość dotarli do amerykańskich ferm drobiu. Ich relacje brzmią, jakby powrócili prosto z piekła.

Kurczaki hoduje się tak, by były w stanie tyć w niewyobrażalnie szybkim tempie do nienaturalnych rozmiarów. By spotęgować ten efekt, zwierzęta w ciągu całego ich życia faszeruje się specjalnymi odżywkami i paszami modyfikowanymi genetycznie. Stają się wreszcie tak przerośnięte, że niemal nie potrafią się poruszać. Ich nogi nie są przystosowane do takich przeciążeń i częstokroć łamią się bądź deformują pod ciężarem nienaturalnie otyłego ciała. Umierają też przedwcześnie z powodu chorób płuc i układu krążenia.

Żyją w klatkach tak małych, że wszelki ruch w nich jest maksymalnie ograniczony - a ściółki nie wymienia się... nigdy. Każdy kurczak żyje na stale powiększającej się górze własnych odchodów, którą pracownicy wyrzucą dopiero wtedy, gdy pojedzie na rzeź zwalniając swoje mieszkanie dla nowego pokolenia. Tak niewyobrażalnie brudne klatki powodują, że ciężkie choroby skórne i oparzenia u zwierząt są powszechnie występującym zjawiskiem.

Gdy nadchodzi czas przewozu zwierząt z fermy do rzeźni, pracownicy przy załadunku nie bawią się w subtelności. Wrzucają po prostu kurczaki do klatek, a łapiąc przy tym za nogi i skrzydła powodują u nich liczne złamania i obrażenia wewnętrzne. Podczas jednego transportu przewozi się od 6 do 9 tysięcy zwierząt, w żaden sposób niechronionych przed warunkami atmosferycznymi i skutkami takiego stłoczenia. Kurczaki niejednokrotnie giną w drodze do rzeźni z powodu przegrzania lub zamarznięcia, a także ataków serca. 





Te, które dotrą do celu podróży, mają przed sobą jeszcze jedną bolesną stację. Rażone są prądem, który powoduje, że nie są zdolne do ruchu - ale zupełnie nie pomaga w wyeliminowaniu czekającego ich bólu. Czasem zdarza się, że kurczak nie zostanie nawet unieruchomiony - i wtedy udaje mu się uniknąć śmierci w maszynie przeznaczonej do uboju. Wtedy trafia do wrzącej wody, świadomy wszystkiego, co się z nim dzieje. Szacuje się, że każdego roku żywcem topi się w ukropie nawet 3 miliony kurczaków.

Nikt nie wymaga, by wszyscy klienci KFC stali się wegetarianami - jednak PETA zażarcie walczy z koncernem, by zmienił sposób postępowania z kurczakami. Ograniczenie ich cierpienia jest możliwe, jednak będzie wymagać nakładów finansowych i włożonego wysiłku pracowników. Może właśnie z tego powodu KFC konsekwentnie odrzuca jakiekolwiek plany zmiany konstruowane przez PETA. Co prawda działanie Kentucky Fried Chicken w świetle amerykańskiego prawa nie jest nielegalne, lecz trudno zgodzić się na kontynuowanie tak przerażająco bestialskiego procederu.

Wobec upartej postawy KFC, działaczom PETA pozostały jedynie namowy do bojkotowania tej sieci. W staraniach mających na celu uświadomienie Amerykanów, co popierają kupując posiłki w restauracjach KFC, pomogły znane osoby. Do buntu przeciwko przerażającym praktykom koncernu namawiają między innymi Pamela Anderson, wokalistka Pink, zespoły Good Charlotte, Fall Out Boy i Black Eyed Peas, a nawet przywódca duchowy Dalaj Lama.

Czy w polskich fermach postępuje się z kurczakami tak samo, jak na amerykańskich? Nikt jeszcze nie przeprowadził dochodzenia, które mogłoby to udowodnić. Wiadomo jedynie, że zarówno Drobimex Heintz, jak i Zakład Uboju Kurczaka Konspol Bis wielokrotnie dostawały wyróżnienia i nagrody za swoje produkty. Rzecznicy prasowi stanowczo odżegnują się od działań amerykańskich ferm. "Choć oba zakłady znajdują się pod stałą kontrolą niezależnych władz weterynaryjnych, firma AmRest, właściciel marki KFC, przeprowadza też własne kontrole. Sprawdzamy czy zakłady spełniają wymogi określane przez nas jako Zasady Dobrostanu KFC. Zasady te dotyczą m.in. humanitarnego traktowania kurcząt. Obie firmy zobowiązane są zapewnić zwierzętom odpowiednie warunki życia oraz zadbać o to by nie były one narażone na zbędny stres i ból" - mówi Wojciech Kozłowski, Quality Manager firmy AmRest. 





Czy zatem polski konsument powinien zrezygnować z jedzenia w KFC? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi: polskim producentom jak dotąd nie udowodniono żadnych poważnych uchybień, powodujących niepotrzebne cierpienie kurczaków. Firmy cieszą się zaufaniem w branży, co udowodniają chociażby liczne wyróżnienia. Jednak polityka koncernu KFC w Stanach Zjednoczonych jest niedopuszczalna - nie tylko każdego roku są sprawcami gehenny milionów kurczaków, lecz także zdają się zupełnie ignorować protesty PETY i współpracujących z nią ludzi. Nasze sumienia muszą osądzić, czy chcemy przyczyniać się do takich działań. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz